HA! Nadjechał! Prosto z samiuśkich Chin! Jeszcze niedawno trzymały go małe, żółte rączki a już po 18 dniach leży u mnie na biurku 🙂
YL-301 – zielony wskaźnik laserowy. Wygląda poważnie
a jeszcze poważniej działa – na przykład tak:
Aż słychać szumiący oddech takiego jegomościa w czarnym płaszczu i masce przy akompaniamencie orkiestry…
A teraz najciekawsze – koszt z przesyłką z ebay.com to ok 38zł!!! BRAĆ I UŻYWAĆ!
I tu małe wtrącenie…
Jeśli się dowiem, że ktoś świeci laserem po kokpitach podchodzących do lądowania samolotów to obiecuję, że własnoręcznie urwę takiemu stworzeniu łeb a resztę wrzucę do najbliższego stawu!!! NIGDY!!! NIE po oczach, samolotach i kierowcach!!!
Dobra, ochłonąłem… Laser jest całkiem porządny i metalowy co u majfrendów z Chin nie jest takie oczywiste. Do zasilania służy specjalny akumulator z dołączoną ładowarką. W zestawie powinny być jeszcze kluczyki zabezpieczające przed przypadkowym użyciem ale akurat do mojej paczki przyjaciel zapomniał ich dodać co też kosztowało go zwrot 50% wartości zamówienia.
Ale, ale… to tylko tani laser z Kitaja więc sztuka sztuce nie równa. Mój ma prawdopodobnie lekko spaczoną soczewkę i niestety zapałek nie podpala baloników nie przebija. Cóż, przynajmniej było tanio 😉
A teraz odpowiedź na pytanie jak można go użyć do astro-celów?
- można poświecić nim przez lunetkę biegunową montażu i dzięki temu szybciutko zorientować się gdzie ja właściwie go postawiłem, hę???? Podążaj za zieloną kreską, mówili…
- jeśli poświecę sobie laserem przez szukacz teleskopu to bardzo łatwo odnajdę się na niebie.
- można wskazywać obiekty na niebie sobie i innym (gwarantowany opad szczęki nieznających tej sztuczki)
- jak się już człowiek znudzi to będzie można robić fajne zdjęcia np. oświetlonych drzew laserem albo innych cudacznych wzorów
- W przypadku całkowitego znudzenia można zawsze użyć laser do gonienia kotów (psów też) – zabawa na cały dzień gwarantowana 🙂
Sprzęt wesoły i przydatny