Umarł Newton niech żyje REFRAKTOR! 😀
Tak, po trzech latach zmagania się z teleskopami Newtona do astrofoto postanowiłem raz na zawsze zmienić system i przejść na refraktor czyli hmmm… coś w rodzaju lunety 😉 Trzy lata nie mogłem uwierzyć Dominikowi czyli mojemu astro-Mistrzowi, że refraktor to jedyna słuszna droga… Widać muszę nauczyć się na własnych błędach.
Dlaczego taka zmiana? Ano dlatego, że Newtony są dość wymagające, duże i ciężkie… Nie bardzo toto się nadaje na wyprawy do ciemnych borów, ciężko je porządnie skolimować czyli uzyskać dobre i okrągłe gwiazdki, wymagają perfekcyjnego ustawienia korektora i potrafią naprawdę nieźle zaleźć za skórę.
Potrzebowałem jakiegoś małego i lekkiego sprzętu który będzie bezobsługowy. Już jakiś czas temu zacząłem się rozglądać za refraktorem TS APO65Q czyli sprzętem apochromatycznym (nie daje aberracji) z wbudowanym korektorem pola o ogniskowej 420mm i świetle F/6,5
Niestety cena takiego malucha to ok 3,5 tys polskich papierowych bonów banku centralnego wiec zakup musiałby się jeszcze długi czas ciągnąć. No ale od czego jest Aliexpress i wszechwładni Chińczycy powtarzający do znudzenia:
– don’t worry my friend!
Skoro miałem się don’t worry’ować to trochę pogrzebałem i wykopałem mojego wymarzonego TS APO65Q tyle że pod fabryczną nazwą SharpStar 65Q
Miałem wątpliwości czy to ten sam sprzęt ale, jak to się mówi w korpomowie, po chwili riserczu okazało się, że Chińczycy w jednej fabryce produkują te same refraktory pod nazwą SharpStar (na Azję) Teleskop Service (nasza część EU) i Astro-Tech (USA)
Radocha moja była tym większa, że po doliczeniu cła i VAT zapłaciłem za niego równe 2 tyś zł! Żal było nie skorzystać i nie zaryzykować.
Już po ok. 2 tygodniach kurier DHL zameldował się u mnie z pudłem i fakturą do zapłaty (byłby szybciej gdyby panna w agencji celnej nie zapomniała na tydzień o mojej paczce 😉 )
Pakunek był bardzo porządny. W środku wszystko co trzeba czyli obejmy, śrubki, szyna dovetail i Chińska gwarancja 😉
Z lekko ściśniętym sercem (nie byłoby miło odsyłać pakę do Chin i liczyć na zwrot kasy) podpiąłem kamerę i zrobiłem pierwszą, dzienną fotkę. Efekt mnie lekko znokautował… Ostrość jak w najlepszym obiektywie a do tego brak jakiejkolwiek aberracji! No, no…
Teraz musiałem się uzbroić w cierpliwość i poczekać na rozgwieżdżone niebo. Długo to trwało dlatego miałem sporo czasu na przekształcenie tej małej lunetki w centrum sterowania bronią jądrową 😉
Z boku pojawił się AstroHub (made by Jolo 😉 ) z LCD wyświetlającym wiele cennych informacji takich jak pozycja focusera, czas, dane z czujnika temperatury i wilgotności, napięcia zasilania, zużycie prądu i pozycję GPS:
Na AstroHubie wisi hub USB. Bardzo przydatna rzecz bo dzięki niemu do laptopa idzie tylko jeden kabel USB a nie trzy. Hub w wersji serwerowej jest oczywiście zasilany.
Zamiast szukacza zapięta jest lunetka i mała kamerka prowadząca czyli tzw. guider. W skrócie mówiąc służy do jak najdokładniejszego prowadzenia montażu. Ta dodatkowa kamera obserwuje wybraną gwiazdę i w przypadku jej ruchów komputer może na bieżąco poprawiać tracking montażu tak aby na zdjęciu z głównej kamery gwiazdy były idealnie okrągłe nawet przy czasach rzędu 300, 600 i więcej sekund.
Na refraktorze i lunetce guidującej widać też opaski grzejne które zapobiegają zaparowaniu szkieł.
Na wyciągu wisi główna, chłodzona kamera czyli QHY168C – już po wymianie gwarancyjnej 😉
No i bardzo ważne ustrojstwo czyli silnik napędzający wyciąg:
Dzięki temu maleństwu refraktor zyskuje autofocus 😉 Oczywiście wszystko dzieje się w specjalnym oprogramowaniu na laptopie ale ważne, że jest precyzyjne i bezdotykowe.
W końcu się doczekałem! Pojawiły się gwiazdy więc szybciutko wyniosłem sprzęt i zrobiłem pierwszą fotę. Hmmm… no cóż… w zasadzie to się spodziewałem takiego efektu 😉 Znaczna część tych refraktorów słynie ze zbyt mocno ściśniętego elementu optycznego odpowiadającego za korekcję pola. Mój też to miał :-/
Objawia się to takimi lekko “kopniętymi” gwiazdkami:
Na szczęście naprawa jest bardzo prosta. Musiałem tylko z ciężkim sercem poodpinać cały osprzęt, rozkręcić refraktor do bebechów i poluzować pierścień mocujący soczewkę. Na sprawdzenie efektów naprawy musiałem czekać kilka dni. Udało mi się za to sprawdzić kolimację (jest idealna!) na rozfocusowanej gwieździe
Tak wygląda rozjechany Syriusz 😉
Jak widać krążki dyfrakcyjne są okrągłe – czyli dobrze!
A teraz zdjęcia po naprawie:
Galaktyki M81 i M82
Galaktyka Bodego – Messier 81, M81 – galaktyka spiralna, położona w gwiazdozbiorze Wielkiej Niedźwiedzicy. Galaktyka ta należy do Grupy galaktyk M81. Dzięki swojej bliskości względem Ziemi, dużemu rozmiarowi oraz aktywnemu jądru (w którym znajduje się supermasywna czarna dziura o masie 70 milionów mas Słońca) Messier 81 była obszernie badana przez profesjonalnych astronomów. Duże rozmiary galaktyki i jej relatywnie duża jasność czynią ją ponadto popularnym celem obieranym przez amatorskich astronomów. Odkrył ją 31 grudnia 1774 roku berliński astronom Johann Elert Bode. W sierpniu 1779 niezależnie odkryta przez Pierre’a Méchaina. W katalogu Messiera od 9 lutego 1781.
M81 jest odległa od nas o 12 milionów lat świetlnych Wymiary galaktyki wynoszą ok. 84 × 46 tys. lat świetlnych. Jest jedną z najjaśniejszych galaktyk spiralnych widocznych na półkuli północnej.
M81 może być obserwowana nawet przez małe teleskopy. Przy bardzo sprzyjających warunkach można ją zobaczyć gołym okiem.
M81 znajduje się w odległości jedynie 150 tys. lat świetlnych od innej galaktyki należącej do katalogu Messiera – M82. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu milionów lat miało miejsce spotkanie z galaktyką Cygaro. W wyniku tego zbliżenia powstały siły pływowe, które spowodowały wzmocnienie fal gęstości i wzrost częstości narodzin nowych gwiazd w okolicach tych fal. Zbliżenie do M82 mogło również wytworzyć długie i proste pasma pyłu widoczne wzdłuż jednej strony jądra galaktyki.
Badania prowadzone w 1994 dowiodły, że M81 w porównaniu z innymi galaktykami zawiera małe ilości ciemnej materii.
Galaktyka Cygaro – Messier 82, M82, NGC 3034 galaktyka spiralna z poprzeczką w gwiazdozbiorze Wielkiej Niedźwiedzicy. W zakresie podczerwieni jest najjaśniejszą galaktyką na niebie. Messier 82 jest galaktyką burzy gwiazdowej, co oznacza, że zachodzi w niej intensywny proces powstawania nowych gwiazd. Galaktyka ta należy do grupy galaktyk M81. Galaktyka Cygaro znajduje się w odległości około 12 milionów lat świetlnych od Ziemi i oddala się z prędkością około 50 km/s. Jej wymiary obserwowane wynoszą 11,2‘ × 4,3′, jasność obserwowana około 8,4m.
Podobnie jak NGC 5195 i NGC 5128 (Centaur A), M82 jest znacznie jaśniejsza w podczerwieni niż w świetle widzialnym.
Galaktyka M106 i dużo drobnicy
Grupa galaktyk M106 (Grupa w Psach Gończych II) – grupa galaktyk znajdująca się w gwiazdozbiorze Psów Gończych w odległości 30 milionów lat świetlnych. Grupa M106 leży bezpośrednio za grupą galaktyk M94 nazywaną również grupą w Psach Gończych I. Uniemożliwia to dokładne wyznaczenie granicy pomiędzy tymi grupami, które prawdopodobnie mogą być połączone. Grupa ta zawiera 9 dużych galaktyk, z których najjaśniejszą jest Messier 106. Grupa M106 kieruje się w stronę masywnej gromady galaktyk w Pannie. Grupa M106 należy do Supergromady w Pannie.
Sama M106 to galaktyka spiralna znajdująca się w gwiazdozbiorze Psów Gończych. Została odkryta w lipcu 1781 roku przez francuskiego astronoma Pierre’a Méchaina. Messier 106 jest najjaśniejszą galaktyką grupy galaktyk M106. Jest galaktyką Seyferta typu 2. M106 nie znalazła się w opublikowanej wersji katalogu Messiera. Dodała ją Helen Sawyer Hogg w 1947 razem z M105 i M107. Połączenie obrazów w zakresie fal radiowych, promieni X, podczerwieni i światła widzialnego. M106 znajduje się w odległości ok. 23 milionów lat świetlnych (ok. 7 mln parseków) od Ziemi. Odległość do galaktyki udało się obliczyć precyzyjniej niż za pomocą cefeid dzięki odkryciu kilkunastu maserów wodnych w dysku akrecyjnym znajdującym się w centrum galaktyki. Obecność maserów pozwoliła również na wykazanie, że w centrum galaktyki znajduje się supermasywna czarna dziura, której masę oszacowano na 40 milionów mas Słońca.
Jak widać jest naprawdę nieźle. Tym bardziej, że temperatura spadła do -8C więc metal był bardzo skurczony. Jedyne co jeszcze pozostało do wyeliminowania to ugięcie wyciągu pod ciężarem kamery ale po założeniu zamówionego koła filtrowego zmniejszy się znacznie wysuw wyciągu i jego ugięcie.
O samym kole filtrowym napiszę osoby artykuł jak już będzie u mnie.
Zdjęcia są o tyle dla mnie ważne, że po raz kolejny filtr IDAS pozwolił zrobić fajny materiał na zaświetlonym na pomarańczowo osiedlu i przy prawie 50-cio procentowym Księżycu.
Czy było warto zmieniać sprzęt? Na dziś mogę powiedzieć, że nawet bardzo warto 😀
Aaaa, żeby nie było to jeszcze jedno truchło Newtona ze mną zostanie ale to wielkie krowisko będzie służyć wyłącznie do samolotów, planet i Księżyca!
Do następnego!