Jak ekonomicznie ukraść Księżyc i dostać jeszcze Saturna w gratisie

Ohohoo! Ale mnie tu dawno nie było… Pająki na serwerze się rozgościły na dobre ale koniec tego dobrego! Mogą sobie zostać ale muszą się przyzwyczaić do mojej obecności 😉

Na dobry początek po tak długiej przerwie zapraszam na ekonomiczna podróż po Układzie Słonecznym.
Dlaczego ekono? Otóż wziąłem sobie za cel wymyślać i realizować możliwie jak najtańsze rozwiązania do astro-zdjęć.

Jednym z pierwszych takich projektów była przeróbka ukochanej lunety mojego Taty czyli ZRT457 (made in USSR – zdiełano w CCCP)
Wartość sentymentalna była ogromna bo to dzięki tej lunecie i oczywiście Tatusiowi pierwszy raz zobaczyłem pierścienie Saturna i wiele wiele innych obiektów. Później, jeszcze-wtedy-nie-małażonka Monika również miała okazję spojrzeć na gwiazdy tym wynalazkiem.

Niestety o ile obiektyw lunety marki gniotsa nie łamiotsa był świetny to okular o zmiennym powiększeniu był delikatnie mówiąc dziadowski i dlatego zabrałem się właśnie za niego czyli wykręciłem go i schowałem głęboko do szuflady:

Następnym etapem było wymyślenie jak założyć kątówkę (żeby obraz nie był odwrócony) i znalezienie jej. Z pomocą przyszło Aliexpress i drukarka 3D. Kątówka przyleciała bardzo szybko z Chin za 40 monet polskich a ja wziąłem się za projektowanie przejściówki z bardzo nietypowego gwintu na trochę mniej nietypowy 😉 Projektowanie to oczywiście duuużo powiedziane… Atmosfera przy komputerze była gęsta ale udało się! tak wygląda wichajster dzięki któremu przykręciłem kątówkę w miejsce oryginalnego okularu:

i ciach! Po chwili kątówka siedziała na miejscu i dzięki niej mogłem używać zwykłych teleskopowych okularów 1,25 cala:

Tak zaczęła wyglądać maszyna po przeróbkach:

Jak widać dostała też mocowanie szukacza albo lasera na odrośniku i dovetaila z gwintem 1/4 cala żeby można było ją założyć na każdy statyw i montaż (oczywiście drukowany w 3D)

Po tych przeróbkach przyszedł czas na testy wizualne i fotograficzne. Naocznie obraz wyglądał rewelacyjnie! Gwiazdy jak szpileczki nawet bez wielkich aberracji. Księżyc – marzenie! Powierzchnia nabrała pięknego kontrastu i wrażenia przestrzenności. Po takim wstępie postanowiłem sprawdzić jak ZRT sprawdzi się przy współpracy z kamerą.
Tylko powstał mały problem… brak kamery 🙂
No dobra, kamery są ale jedna ciężka i chłodzona QHY168C do mgławic i galaktyk i mała monochromatyczna QHY5LIIM służąca jako guider. Problemem było to, że obie kamery są założone do refraktora i z nim skalibrowane… Po prostu moje wrodzone lenistwo i wygodnictwo wymusiło znalezienie rozwiązania nie wymagającego rozkładania i składania zestawu refraktora.
Trochę szukania w Chinach i tadam! Jest! Kamerka astro za uwaga – 290zł z przesyłką!!!!
Cudo toto nazywa się T7C – czyli kolorowa i jest idealnym klonem bardzo znanej kamery ZWO ASI120 (jakieś 800zł)
Pożyczyłem sobie wszystkiego najlepszego i kupiłem 😀
Po 14-tu dniach przyleciała:

Jedyne co w niej zmieniłem to filtr UV/Ir-cut (wymagany przy kolorowej kamerze) na taki który miałem w szufladzie czyli Svbony – Chińczyk ale bardzo porządny. Drivery i firmware pasują od ASI120 więc nie było żadnego problemu z instalacją i działaniem nawet na Windows 10 64bit

A teraz to co najważniejsze czyli test na Księżycu.
Szczerze mówiąc nie myślałem, że aż tyle da się wyciągnąć z tego bardzo budżetowego sprzętu. Po założeniu kamery na kątówkę ZRT i skierowaniu tego wszystkiego na naszego naturalnego satelitę ukazało się coś takiego:

Już wiedziałem, że będzie dobrze! Żeby zrobić cały Księżyc musiałem podzielić obraz na dwa panele (góra i dół) i później składać je w Photoshopie. Do zgrywania materiału z kamery użyłem niezawodnego programu SharpCap a do stackowania czyli składania pojedyńczych klatek filmu w jedno zdjęcie mojego ulubionego AutoStakkert!
Po wszystkich zabiegach i delikatnej obróbce powstało to:

Chyba jeden z najlepszych jakie udało mi się ustrzelić
Podsumowując, ekonomiczne rozwiązania sprawdziły się baaaardzo dobrze!
Tak się tym wszystkim rozochociłem, że kolejnej nocy rozstawiłem obserwatorium balkonowe w celu polowania na Pana Saturna. Do planety – nawet tak ogromnej potrzebowałem trochę większego sprzętu więc wytaszczyłem Syntę i montaż HEQ5. Do tego wszystkiego potrzebna była soczewka Barlowa (powiększająca ogniskową teleskopu x2) i oczywiście kamera T7C.

Po chwili miałem już pierwsze obrazy w SharpCap:

A po stackowaniu i obróbce Mr Saturn pokazał swoje całkiem fajne oblicze:

Kulka jest, pierścienie z przerwą Cassiniego też są a nawet jeśli się przyjrzycie, widać cień planety na pierścieniach (lewy górny róg)

Po raz kolejny ekonomiczne rozwiązania się sprawdziły 🙂
To tyle na powrót po długiej przerwie. W planach jest już kolejny wpis o pewnym tajemniczym urządzeniu śledzącym gwiazdy.
Do zobaczenia!

Share Button

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *