Zima idzie więc najwyższy czas wpaść przewietrzyć bloga. Co prawda harmonogram wpisów mi się posypie bo czeka jeszcze tekst o zdjęciach robionych w Warszawie we wrześniu i na początku października ale trudno, najpierw będzie o ostatnich trzech bezchmurnych nocach października.
No właśnie, tu pojawia się mały problem a mianowicie, CO SIĘ STAŁO Z POGODĄ????! Zamiast deszczu i chmur mamy KOLEJNY ciąg pięknych nocy na jesieni! Przecież to zgłupieć można, no! Sam nie wiem… Może to przez problemy z dostawami nowego sprzętu po COVIDzie jeszcze się odbijają? Nie ma zakupów sprzętu = brak klątwy pogodowej 😉
Ostatnie trzy noce postanowiłem spędzić w moim podblokowym ogródku (dobra, tak naprawdę to w domu sterując sprzętem zdalnie i bacznie uważając czy żaden amator nocnych podróży ze sklepu wysokoprocentowego nie “potknie się” o cały mój majdan ukryty w krzaczkach)
Jakoś nie miałem weny na jazdy poza miasto więc z braku laku chciałem zmierzyć się z jakimiś mało znanymi i dość trudnymi obiektami.
Pierwszym stworem który postanowiłem focić jest mgławica Sh2-188 (Simeis 22) nazywana delfinem lub krewetką a ostatnio też firefox’em ze względu na podobieństwo do logo pewnej przeglądarki.
Ta mgławica jest strasznie małą i słabą bździnką szczególnie dla mojego refraktora z ogniskową 420mm ale co tam! Do odważnych robienie trudnych zdjęć należy! 😉
Ze względu na to, że delfin identyfikujący się jako krewetka a czasem jako ognisty ptak chował mi się po 4h za budynki, rozłożyłem sesję na trzy noce i to była dobra decyzja bo dzięki temu miałem łącznie 12,5h materiału do złożenia i obróbki.
Do zdjęć użyłem mojego ukochanego (na razie) filtra Optolog L-eXtreme bo potrafi on jednocześnie przepuszczać wodór i tlen czego w tej mgławicy nie brakuje.
Tak wygląda mgławiczka na całej klatce:
Po prawej załapała się gromada gwiazd NGC457.
A teraz lekki zoom:
Sh2-188 jest mgławicą planetarną, leży w gwiazdozbiorze Kasiopei ok. 711 lat świetlnych od Ziemi. Została odkryta dopiero w 1951r a pierwszy raz sfotografowana w 1965.
Początkowo astronomowie sądzili, że jest to pozostałość po supernowej ze względu na kształt mgławicy. Potem okazało się, że jest to mgławica planetarna powstała po śmierci gwiazdy ze starości i wyrzuceniu przez nią powłoki zjonizowanego gazu. Mgławica jest młoda bo ma ok. 7500 lat.
Większość mgławic planetarnych ma regularny kształt natomiast ta nie. Podejrzewa się, że ma na to wpływ ogromna prędkość mgławicy wynosząca ok 420tyś km/h i przejścia przez warstwy materii międzygwiezdnej.
Tak jak napisałem wyżej, miałem tylko 4h w ciągu nocy na kreweto-delfino-firefoxa czyli, zostawało jeszcze trochę czasu na przerzucenie się na inne wodne stworzenie czyli Kraba.
To chyba jedna z najsłynniejszych mgławic znajdująca się w katalogu Messiera pod numerkiem 1.
Znowu to dla mojego sprzętu teoretycznie za mała sprawa ale postanowiłem coś tam mimo wszystko wyłuskać 😉
Kraba łącznie fotografowałem przez 5,5h też z filtrem Optolong L-eXtreme co już dało całkiem miły efekt z ładnie widocznymi kolorowymi włóknami gazu.
Pełna klatka wygląda tak:
A zoom tak:
Mgławica Kraba znajduje się w gwiazdozbiorze Byka ok. 6,3tyś lat świetlnych od nas i jest pozostałością po pierdyknięciu supernowej w 1054r które to było obserwowane przez chińskich i arabskich astronomów. Średnica mgławicy to jakieś 11 lat świetlnych i zwiększa się o 1500 km co sekundę!!!
Ale to nie koniec ciekawostek. Krab jest tzw. Plerionem czyli mgławicą snychrotronową zasilaną przez energię znajdującego się w jej centrum pulsara obracającego się wokół własnej osi 30 razy na sekundę!
Ekstremalnie wielka energia pulsara tworzy wewnątrz Mgławicy Kraba obszar niezwykle dynamiczny. Centrum M1 zmienia się już w ciągu kilku dni. Najbardziej dynamiczne w Krabie jest miejsce, gdzie jeden z dżetów pulsara zderza się z otaczającą go materią, tworząc falę uderzeniową, wbijającą się w mgławicę.
Wyraźne włókna są resztkami atmosfery gwiazdy, zawierają głównie zjonizowany wodór i hel, w mniejszych ilościach również węgiel, tlen, azot, żelazo i siarkę. Temperatura włókien zawiera się pomiędzy 11 000 i 18 000 K.
Krab, jako istotne źródło promieniowania, leżące jedynie 1,5° od płaszczyzny ekliptyki, często pomaga naukowcom w badaniach obiektów, które go przesłaniają. W latach 50. i 60. XX w. badano w ten sposób koronę słoneczną, a ostatnio oceniano grubość atmosfery Tytana, gdy blokowała ona pochodzące z M1 promieniowanie rentgenowskie.
To tyle o połowach morskich kreatur, kolejny artykuł będzie wspomnieniem września i będzie zawierał m.in ślimaki, pelikany, bąble i kontynenty 😉
Jak zawsze zajebiste fotki i opis 🙂
Dziękuję 😀